Jak uniknąć zakupu bubla kosmetycznego?
Cześć! Odpowiednio dobrany system zarządzania ryzykiem potrafi zdziałać cuda. Kupowanie i testowanie nowych kosmetyków, których opinii jeszcze próżno szukać w internecie też można określić mianem ryzyka. Jeżeli źle zarządzimy takim ryzykiem, czyli nie przeanalizujemy krótko kosmetyku przed jego wyborem to możemy trafić na bubla. W dzisiejszym poście chciałabym przedstawić Wam kilka swoich porad jak uniknąć zakupu takiego kosmetycznego bubla. Zapraszam do poczytania, mam nadzieję, że wyciągnięcie z mojego posta jakieś pomocne dla Was informacje :)
OBIETNICE PRODUCENTA, czyli obietnice przedwyborcze
To co producent kosmetyku obiecuje na opakowaniu można porównać do obietnic polityków przed wyborami. Trzeba te informacje przecedzić przez palce i porównać z tym co faktycznie możemy otrzymać patrząc po składzie produktu.
SKŁAD
To chyba najważniejsze na co należy zwrócić uwagę przy wyborze danego kosmetyku. Jeśli nie znacie się na składach to producent z łatwością może nabrać Was na np. kosmetyk różany, w którym róży jest tyle co kot napłakał lub nawet nie ma jej wcale. Tak więc, aby nie dać się wykiwać dobrze jest nauczyć się przynajmniej kilkunastu podstawowych, najczęściej występujących w kosmetykach substancji. Wbrew pozorom można się tego szybko nauczyć, wystarczy odrobina chęci i samozaparcia. Nie trzeba znać pełnych definicji składników, aby mniej więcej wiedzieć, czy dana substancja nam pomoże czy zaszkodzi.
CENA W STOSUNKU DO SKŁADU
Kolejny ważny aspekt, na który wielu z nas nie zwraca uwagi. Przykładowo: jesteśmy na zakupach, wybieramy odżywkę do włosów z olejkiem z opuncji figowej (to najdroższy olejek świata). Wahamy się pomiędzy dwoma odżywkami, które taki olejek zawierają. Jedna kosztuje 4 zł, a druga 12 zł, składy wizualnie mają podobne. Obydwie są marek, które utrzymują zwykle zbliżony poziom cenowy produktów. Którą wybieracie? Tą za 4 zł czy tą za 12 zł? Logika podpowiada, że po co przepłacać skoro teoretycznie obydwie odżywki zawierają ten sam olejek. Słusznie, ale w składzie nie mamy informacji o stężeniu procentowym danej substancji, więc może okazać się, że tańsza odżywka jest bardziej rozcieńczona, ale skład jako taki zachowuje ten sam co ta droższa, tylko właśnie w innym stężeniu. Przed zakupem danego produktu należy się zastanowić czy producentowi opłacało się wyprodukować dobrej jakości kosmetyk w podanej cenie, bo jeśli się nie opłacało to może znaczyć to tylko jedno...jakość nie będzie powalająca. Nikt nie produkuje i nie sprzedaje niczego poniżej kosztów produkcji, nie ma się co oszukiwać. Dlatego też pomyśl przez chwilę, czy w kosmetyku, który zamierzasz kupić faktycznie może znajdować się dobrej jakości, obiecywana przez producenta substancja (zwłaszcza olejek).
To właściwie tyle, niby dość banalne rzeczy, a przynoszą dobre efekty w wybieraniu kosmetyków. Kieruję się nimi od dawna i nie zdarza mi się kupić bubla, więc mój system widocznie działa.
To właściwie tyle, niby dość banalne rzeczy, a przynoszą dobre efekty w wybieraniu kosmetyków. Kieruję się nimi od dawna i nie zdarza mi się kupić bubla, więc mój system widocznie działa.
"Obietnice przedwyborcze" hahaha, trafne porównanie :D
OdpowiedzUsuńHaha :D
UsuńRzadko trafiam na buble choć niekiedy się zdarza. Jednak w moim przypadku skład wcale nie jest wyznacznikiem. Nieraz bowiem przejechałam się na kosmetyku o super składzie. Także fajnie jak coś ma dobry skład, ale to wcale nie gwarantuje sukcesu. A ludzie ślepo wierzą, że dobry skład będzie z góry jednoznaczny z dobrym działaniem. No niestety nie zawsze.
OdpowiedzUsuńBo skład też musi być dostosowany do potrzeb skóry, ja często spotykam się z osobami, które kupują kosmetyki do skóry tłustej (bo błyszczy się im skóra), a tak naprawdę mają skórę suchą tylko tak przesuszoną, że broni się nadprodukcją łoju.
UsuńJa zawsze trafiam na buble jeśli chodzi o kremy do twarzy. Nauczyłam się już chyba wszystkich składników, które zapychają a za każdym razem okazuje się, że są jeszcze takie których nie znam. No ale nic. Uczę się dalej :)
OdpowiedzUsuńI am Journalist
Zapychaczy jest naprawdę wiele niestety. Zdarza się też, że naturalne olejki zapychają.
UsuńSłabo się znam na składach, ale zwracam na nie coraz większą uwagę.
OdpowiedzUsuńWarto ciągle się doszkalać i być coraz bardziej świadomym składów kosmetyków :)
UsuńFajny post:) Ja powoli uczę się kupowania z głową.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCzasem się zdarzyło trafić na bubla, ale przyznaję, że często długo się waham przed zakupem.. nie raz się rozmyślam, więc w pewnym sensie unikam ryzyka ;)
OdpowiedzUsuńRozmyślenie się to też uniknięcie ryzyka, to fakt :D
UsuńObietnice producenta są zawsze najlepsze :D,
OdpowiedzUsuńHaha, tak jak na prostownicy z Biedronki, którą można prostować włosy na mokro - na opakowaniu tak pisze, a w instrukcji żeby prostować tylko suche włosy :D
UsuńNa składach się nie znam... Ale uniknęłam sytuacji możliwego bubla, w momencie, kiedy do Biedronki trafił na promocji zielony Garnier. Stwierdziłam, że skoro jest do cery mieszanej to się nada dla mnie. Ale poczekałam, przeczytałam w internecie, że ma alkohol i zrezygnowałam. Zostaję przy różowym, nie zrobił mi jeszcze krzywdy, a to już moja kooolejna butla :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię ten różowy :)
UsuńObietnice producentów często są wygórowane. Zawsze czytam składy :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem uniknięcie zakupu bubla kosmetycznego są możliwe tylko wtedy, kiedy doskonale znamy rodzaj i potrzeby skóry. No i wiemy, jak poszczególne składniki działają na skórę czy włosy. Bez takiej wiedzy to raczej bedzie cięzko.
OdpowiedzUsuńJa z góry zakładam, że każdy w odpowiednim stopniu zna swoją skórę i jej potrzeby, wiadomo że to klucz do wszystkiego :)
UsuńMuszę przyznać że najczęściej trafiam na dobre kosmetyki, które lubię ale zawsze dlygi się zastanawiam nim coś kupię dlatego uwielbiam sklepy samoobsługowe :-)
OdpowiedzUsuń