O brzozowej pomadce do ust z betuliną Sylveco
Hej! Dzisiejszy dzień był pełen pracy. Rano posprzątałam w domu, zrobiłam pranie i wyplewiłam co z grubsza na ogrodzie, a później zwiedzałam sklepy budowlane. Jeszcze w tym roku mój tata planuje odświeżanie zewnętrznych ścian domu. Aby urozmaicić wygląd budynku zamierzamy wykorzystać drewno na elewację. Już jakiś czas temu wspominałam Wam, że bardzo podobają mi się elewacje domów z elementami drewnianymi, dlatego też bardzo się cieszę, że drewno zostanie wykorzystane przy elewacji mojego domu. Od rana dopiero teraz mam możliwość sobie usiąść na dłuższą chwilę i korzystając z tego wolnego czasu postanowiłam napisać coś na blogu.
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją brzozowej pomadki ochronnej do ust z betuliną marki Sylveco. Zapraszam do poczytania :)
MOJA OPINIA
Ten balsam służy mi już dosyć długo, zostało go już niewiele, co zresztą widać na zdjęciach. Na początek może napiszę kilka słów o jego opakowaniu. Jest ono wykonane z dobrej jakości plastiku, nie pęka, sztyft nie zacina się, nie ma problemu z wysuwaniem kosmetyku. Napisy są trwałe, nie ścierają się.
Konsystencja balsamu jest zbita, twarda, pod wpływem kontaktu z ciepłymi wargami delikatnie się topi, dzięki czemu aplikacja produktu jest łatwa i przyjemna.
Wydajność kosmetyku jest na bardzo dobrym poziomie - wystarcza na 2-3 miesiące codziennego stosowania.
Jeśli chodzi o zapach balsamu to określiłabym go jako taki ziołowy. Na początku nie podobał mi się, ale z czasem go nawet polubiłam.
Do omówienia pozostała kwestia najważniejsza, czyli działanie. Muszę przyznać, że balsam jest naprawdę świetny. Doskonale nawilża i odżywia usta, efekt ten jest długotrwały. Wszelkie suche skórki znikają bez śladu. Usta są gładkie i miękkie. Kosmetyk nie pozostawia nieprzyjemnego, tłustego filmu na ustach. Nałożony na usta w niewielkiej ilości idealnie sprawdza się jako baza pod kolorową szminkę.
Wielkim plusem tego balsamu jest naturalny, prosty skład, w dodatku napisany po polsku, więc każdy może z łatwością i zrozumieniem go odczytać. Zero ulepszaczy, zero niepotrzebnych barwników czy sztucznych konserwantów.
Bardzo polubiłam ten kosmetyk i gdy mi się skończy to z chęcią kupię kolejne opakowanie. Polecam!
SKŁAD
masło karite, wosk pszczeli, olej sojowy, olej jojoba, olej z wiesiołka, masło kakaowe, betulina, wosk Carnauba.
GDZIE KUPIĆ I ZA ILE?SKŁAD
masło karite, wosk pszczeli, olej sojowy, olej jojoba, olej z wiesiołka, masło kakaowe, betulina, wosk Carnauba.
Pomadkę można kupić w różnych mniejszych drogeriach i sklepach z naturalnymi kosmetykami. Bez problemu dostępna jest w sklepach internetowych. Ja swoją mam ze sklepu Grota Bryza. Pomadka kosztuje ok. 9 zł/ 4,6 g.
Nie słyszałam o tej pomadce, ale wypróbuję na pewno! :)
OdpowiedzUsuńNie znam jej, ale mam tą peelingującą i bardzo ją lubię :D
OdpowiedzUsuńZnam ją, ale na kolana mnie nie powaliła, dużo bardziej do gustu przypadła mi peelingująca, o której właśnie smaruję posta :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie mi się przypomniało, że miałąm gdzieś tą pomadkę z peelingiem... ale nie wiem gdzie ona jest;/
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę, ale warto spróbować. ;) Muszę się ty;ko najpierw pozbyć kilku swoich bo mam ich niemało. :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
http://majorkab.blogspot.com/