3 jesienne umilacze
Jesień coraz bardziej daje się we znaki. Ostatnie dni są tak zimne, że zaczynam się zastanawiać czy to jeszcze jesień czy już zima. W przyszłym tygodniu zapowiadają nawet śnieg! Wiem, że wielu z Was jesieni nie lubi. A ja lubię. Pogoda co prawda nie jest zachęcająca o tej porze roku, ale dzięki długim wieczorom możemy oddać się wielu przyjemnościom w domu, na które latem nie mieliśmy czasu (z racji długich dni i pięknej pogody). W dodatku mamy pełno jesiennych umilaczy, które mogą pomóc przetrwać jesień, a nawet ją polubić. W tym poście chciałabym omówić trzy moje jesienne umilacze. Jestem ciekawa jakie są Wasze. Koniecznie dajcie znać. Moje prezentują się następująco:
OTULAJĄCE PERFUMY
Wiosną i latem sięgam po lekkie, kwiatowe lub świeże nuty zapachowe. Nie przytłaczają lecz delikatnie otaczają swoim aromatem. Natomiast wraz z początkiem jesieni przerzucam się na bardziej intensywne zapachy, otulające. Mam swoich dwóch faworytów w tej dziedzinie (chociaż próbuję również nowości). Są to perfumy, a raczej wody perfumowane marki Avon. Jedna to Ultra Sexy, a druga Little Black Dress.
Ultra Sexy to typowy słodziak, aczkolwiek nie mdlący. W nutach głowy znajdziemy gruszkę, bergamotkę i marakuję. Serce to magnolia, brzoskwinia oraz peonia. Nuty bazowe stanowią bursztyn, piżmo i słodkie drewno. Całość wypada perfekcyjnie. Zapach długo utrzymuje się na skórze i ubraniach.
Little Black Dress jest zapachem niezwykle kobiecym, zmysłowym. Kojarzy mi się z elegancją i wykwintnością. Świeży, nieco mydlany aromat podbity jest tutaj ciepłą bazą ze szczyptą pikanterii. Afrykański imbir, kolendra, a także cyklamen stanowią nuty głowy. Różowa peonia, gardenia, ylang-ylang oraz kwiat księżycowy to nuty serca. Nutami bazy są drzewo mleczne, japońska śliwka i piżmo. Tak jak w przypadku Ultra Sexy zapach wykazuje się trwałością, zarówno na skórze, jak oraz ubraniach.
ŚWIECZKI I WOSKI ZAPACHOWE
Jesienią niezwykle często palę świeczki oraz woski zapachowe. Zazwyczaj wybieram produkty marek Yankee Candle, Kringle Candle oraz Glade. Moim patentem na ładne rozejście się zapachu po pomieszczeniu jest uprzednie jego przewietrzenie (pomieszczenia oczywiście). Rześkie jesienne powietrze sprzyja szybkiemu i skutecznemu wietrzeniu. Jeśli już mamy przewietrzony pokój to rozpalona w nim świeczka czy roztapiający się wosk pachną znacznie intensywniej i ogólnie ujmując ładniej. Wydaje mi się, że to dlatego, iż podczas wietrzenia pozbywamy się z pomieszczenia aromatów, które w jakiś sposób "gryzą" się z naszą świecą czy woskiem.
W kwestii wyboru zapachów na jesień jestem zwolenniczką aromatów otulających. Wszelkie piżma, drzewne nuty, ciepłe akordy zawsze do mnie przemawiają. Chętnie sięgam też po zapachy jesiennych owoców - gruszkę czy żurawinę. Od czasu do czasu wybieram nuty przypraw - anyż, goździki oraz cynamon.
HERBATY I GORĄCA CZEKOLADA
Latem najczęściej piję Mirindę (wiem, niezbyt zdrowo), którą uwielbiam. Zaś jesienią piję mnóstwo herbaty. Cierpią na tym trochę moje zęby - przebarwiają się, więc muszę regularnie używać past wybielających. Najbardziej lubię czarną herbatę earl grey z dodatkiem cytryny oraz wszelkie owocowe. Z owocowych uwielbiam zwłaszcza jabłkową Sagę, ale ciężko ją dorwać w sklepach. Podobna do niej w smaku jest biedronkowa Twój Ogród z dziką różą i jabłkiem (i lepiej się opłaca cenowo).
Latem najczęściej piję Mirindę (wiem, niezbyt zdrowo), którą uwielbiam. Zaś jesienią piję mnóstwo herbaty. Cierpią na tym trochę moje zęby - przebarwiają się, więc muszę regularnie używać past wybielających. Najbardziej lubię czarną herbatę earl grey z dodatkiem cytryny oraz wszelkie owocowe. Z owocowych uwielbiam zwłaszcza jabłkową Sagę, ale ciężko ją dorwać w sklepach. Podobna do niej w smaku jest biedronkowa Twój Ogród z dziką różą i jabłkiem (i lepiej się opłaca cenowo).
W jesienne wieczory popijam często też gorącą czekoladę. Najczęściej taką z proszku, bo szybko się ją robi. Zawsze zalewam gorącym mlekiem i nie wyobrażam sobie zalewać jej wodą. Lubię ten czekoladowy smak z wyraźną mleczną nutą.
Takie są moje jesienne umilacze. Sprawiają one, że nawet chłodne i wietrzne dni mi nie straszne. Jest jeszcze kilka rzeczy, które umilają mi jesień, ale o nich innym razem.
świeczki to zdecydowanie najlepszy umilacz na jesienne wieczory ;))
OdpowiedzUsuńMoim jesiennym umilaczem są słodycze i cieplutki kocyk ;)
OdpowiedzUsuńOoo i ja lubię :D I kocie futerko na klacie albo na rękach :D
OdpowiedzUsuńBez herbaty to ani rusz w żadną porę roku. :D
OdpowiedzUsuńŁóżko, cappucino lub czekolada, ręcznik na grzejniku, pachnący kominek, i seriale :D
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam ciepłe herbaty, łóżeczko, kocyk i książeczka :D
OdpowiedzUsuńDo tych które wypisałaś ja dorzucam polarowy koc, ciepły grzejnik i dobrą książkę. :D A jak jestem u siebie to i mój kot jest umilaczem. :D
OdpowiedzUsuńMoim jesiennymi umilaczami są tak jam u Ciebie świece i gorące herbatki. Do tego ciepły kocyk i książka :)
OdpowiedzUsuńHerbatki na jesień są jak znalazł. Szczególnie takie o korzennych zapachach, z cytrynką. Mniam.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie gorąca kawa i świeczki lub woski! :)
OdpowiedzUsuńJa do tej listy dodałabym jeszcze dobrą muzykę czy ciekawą książkę :)
OdpowiedzUsuńU mnie wieczorami koniecznie gorąca herbata z cytryną albo kakao :)) Woski od niedawna też :)
OdpowiedzUsuńZe wszystkim się zgadzam, naprawdę! :) Herbatę mogę pić litrami, a nowe świeczki właśnie muszę dokupić.
OdpowiedzUsuńMoimi umilaczami są gorąca kawka w kubeczku, milusi, cieplutki kocyk i dobra książka albo po prostu jakaś dobra muzyka i mój szkicownik i mogę tworzyć :)
OdpowiedzUsuńU mnie kocyk to podstawa :)
OdpowiedzUsuńKoc, książka, herbata owocowa/kawa + kominek z aromatycznym woskiem Yankee i wieczór od razu staje się przyjemniejszy :)
OdpowiedzUsuńHerbata, kakao i czekolada - najlepsze dla mnie do picia :D a poza tym to kocham gorące kąpiele :)
OdpowiedzUsuńU mnie Yankee Calndle przegrywa Z Kringla już od dłuższego czasu :) Aktualnie w kominku mam bardzo świeży i zupełnie nie-jesienny wosk pink grapefruit, który uwielbiam! To taki zapach wysprzątanego mieszkania, świeżości. Zapach Little Black Dress używa moja mama i bardzo dobrze mi się kojarzy :) Na sobie za nim nie przepadam, bo lubię mocne i zapachy (Lolita Lepmicka). A i kakaem nie pogardzę, chociaż słodycz gorącej czekolady zawsze jakoś bardziej do mnie przemawia :P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A