O oleju z nasion bawełny Nacomi


Pierwszy kwartał roku z reguły upływa bardzo szybko. Dopiero był początek stycznia, a już praktycznie połowa lutego. Czas płynie szybko, więc aby nie tracić cennych chwil trzeba być dobrze zorganizowanym i trzymać wszystko w ryzach. Dotyczy to zarówno kwestii prywatnych, jak i zawodowych. O ile w życiu prywatnym wystarcza planner lub kalendarz, aby ogarnąć wszystkie ważne sprawy, o tyle w przypadku pracy przydają się bardziej zaawansowane narzędzia. Bardzo pomocnym narzędziem do zarządzania relacjami z klientami jest system CRM oferowany przez http://www.chromecrm.com/. Jest to system informatyczny, którego zadaniem jest wspieranie wszelkich procesów w organizacji mających związek z pozyskiwaniem i utrzymywaniem klienta. Dzięki takiemu systemowi można mieć pewność, że odpowiednio zadbamy o kontrahenta, co przełoży się korzystnie na całokształt naszej pracy i pozwoli na poświęcenie więcej ilości czasu na relaks.

A jak o relaksie mowa to dziś zapraszam Was do poczytania o przyjemnym oleju, który odkryłam nie tak dawno i który szybko zyskał moją sympatię. Mowa o oleju z nasion bawełny.
Wcześniej nie miałam do czynienia z olejem z nasion bawełny. Ba, nawet nie wiedziałam, że istnieje taki. Okazuje się jednak, że olej z nasion bawełny ma szerokie spektrum zastosowań w pielęgnacji. Nadaje się zarówno do stosowania na skórę, jak i na włosy. Oprócz działania nawilżającego i odżywczego posiada też właściwości przeciwzapalne i przeciwalergiczne. 


Olej Nacomi jest bezwonny. Umieszczony jest w niewielkiej szklanej buteleczce z plastikową zakrętką. Brakuje mi tutaj trochę jakiegoś dozownika, gdyż otwór w buteleczce jest dosyć duży i łatwo wydobyć zbyt wiele oleju na raz. 
Konsystencja oleju jest tłusta (jak na olej przystało), ale jednocześnie dosyć lekka. Po nałożeniu na skórę lub włosy szybko się wchłania. 
Ja stosuję olej z nasion bawełny na trzy sposoby. Po pierwsze, nakładam go na końcówki włosów po myciu, co sprawia, iż są one nawilżone i jednocześnie zabezpieczone. Po drugie, używam go do olejowania włosów przed myciem. Olej z nasion bawełny doskonale je nawilża i dodaje im witalności. Po trzecie, stosuję go też na twarz, na noc zamiast kremu. Koi i nawilża skórę, łagodzi podrażnienia i niweluje niedoskonałości. W okresie zimowym zamierzam używać oleju z nasion bawełny także do glinkowych maseczek do twarzy. Ciekawe czy i tutaj się sprawdzi. Produkt jest wydajny, toteż mogę wypróbować go na wielu płaszczyznach. Moje włosy i skóra twarzy bardzo go polubiły. Jeśli nie stosowaliście jeszcze oleju z nasion bawełny to polecam Wam wypróbować. Jestem pewna, że i Wy go polubicie.


Olej z nasion bawełny Nacomi można kupić online w sklepie producenta lub stacjonarnie w niektórych drogeriach i sklepach z kosmetykami naturalnymi. Dostępny jest w trzech pojemnościach.  Wersja, którą posiadam tj. 30 ml kosztuje ok. 10 zł.



Używaliście kiedyś oleju z nasion bawełny? A może stosujecie go regularnie? Lubicie?


Komentarze

  1. Z nasion bawełny nie znam, ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie miałam oleju z nasion bawełny, chętnie bym wypróbowała, jednakże nie mam zaufania do tej marki Nacomi. Zdecydowanie wolę zamówić coś ze strony z półproduktami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie miałam okazji jeszcze uzywać tego olejku :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy raz spotykam się z takim olejem

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm, może sprawdzić się i u mnie, szczególnie przy pielęgnacji cery :D

    OdpowiedzUsuń
  6. jeszcze go nie używałam ale myślę, że polubilibyśmy się, każdy olej się u mnie sprawdza tylko na różnych partiach, twarzy, ciała i włosów

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest naprawdę taniutki, więc czuję się zdecydowanie zachęcona :D
    Kokos na końcówki mi się znudził, poza tym teraz cały czas jest w formie stałej ;) Chętnie więc wypróbowałabym coś dobrego i...ciekłego :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię oleje i stosuję :) Z innych nawilżających i łagodzących stan skóry środków mogę polecić to co się świetnie sprawdziło u nas: filtr prysznicowo-kąpielowy z systemem kdf - filtr usuwa z wody chlor i fluor oraz osad mineralny - czyli to co przesusza skórę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam ten olej, ale komuś go sprezentowałam chyba :D Z Nacomi bardzo lubię olej ze słodkich migdałów :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli masz jakieś pytanie - pisz śmiało, odpowiem pod Twoim komentarzem :)

Zostawiając komentarz wyrażasz zgodę na gromadzenie danych osobowych zawartych w komentarzu takich jak np. nick, imię i nazwisko, adres e-mail. Dane te nie będą wykorzystywane przez Administratora Bloga. Więcej informacji znajdziesz w zakładce "Polityka prywatności".

Zapoznaj się z Polityką prywatności.